Uromastyx
Administrator
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 69 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
|
ATAK BOA. |
|
| | Na Animal Planet/Discovery był program odnosnie duzych dusicieli w którym pewien męszczyzna trzymał w terrarium sporego pytona, nie pamietam dokładnie gatunku.
Hodował rowniez szynszyle. Nie umyl rak po kontakcie z futrzakami i prubowal oporzadzic terrarium weza, nastapił atak, zapach szynszyli na dloniach zapewne zachecil weza do ataku gdyz myslal ze jest to pora karmienia.
Splot miesni zaciskal sie na klatce piersiwoej i szyji meszczyzny, wciagajac go tym samym do zbiornika. Nic nie mógl zrobic. Na szczescie w pore przyszedl jego znajomy, ktory nie wiedzac co zrobic , nalał do pyska weza whiskey czy koniak, nie pamietam już dokladnie.
Waz popuscil usick i meszczyzna na wpol przytomny przezył.
Nastepna sytuacja wydarzyla sie w jednym z ogrodów zoologicznych, meszczyzna karmiacy od kilkunastu lat duze dusiciele wszedl jakcodzien do pomiszczenia, pyton tygrysi ugryzl go w noge i owinał sie wokól niej, o ile pamietam waz mial wielkosc ok 5 m.
W tym przypadku facet mial mozliwosc manewru i znajac metodę po oblaniu ciepłą lub zimną wodą gada , pusci on swoj uscick. No i tak sie stało, waz oblany szlaufem puscił.
Kolejna opowiesc, nie pamietam tv/ksiazka to opieka 3 milosnikow duzych wezy nad 6 m pytonem siatkowanym. Meszczyzna wszedl do duzego pomiszczenia z pytonem chcac jak codzien posprzatac. Pyton rzucił sie na niego i powalił go na ziemie, dusząc go. Przy dlugosci 6 m siatki sa praktycznie grube jak my w pasie, meszczyzna nie mogl nic zrobic totalnie. Uratował go jego kolega ktory w pore zobaczyl cała sytuacje, prubował odcianac weza, kopac go jednak nic to nie dawało, w tym przypadku dobrze ze przypomniał sobie o metodzie odgiecia ogona w przeciwna strone kloaki. Pyton puscił, meszczysnie w czasie keidy był duszony przeleciało całe zycie przed oczami.
Jakie mozemy wnioski wyciagnac ?
1. Duze dusiciele czyli weze powyzej 3 m obslugujemy w minimum dwie osoby.
2. W pobliżu powinnismy miec butelkę z alkoholem (spityrus, denaturat, wódka może okzać sie za słaba), ktora w razie ataku powinna wykorzystac zeby nalac alkohol do pyska weza. Nie łudźmy sie ze gdy pyton zacisnie na nas splot bedziemy mieli mozliwosci wykonania takich operacji.
3. W razie ataku druga osoba powinna jak najszybciej nalac gorącą lub zimną wodęi polać pysk węża aby tym samym puścił.
4. Kolejnym sposobem jest wygięcie ogona węża w przeciwną strone kloaki, jak to działa ? Do końca nie wiem, ale ważne, że jest to sprawdzone.
5. Ważny wniosek, bardzo doświadczeni hodowcy mający codzienny kontakt z duzymi dusicielami, w zwykły dzień jak co dzień , nie zachwali maksimum ostroznosci i zsotali zaatakwowani, i bez pomocy osob trzecich zakończyłoby sie to z skutkiem smiertelnym.
6. Zauważmy, że zadna z tych osób nie poradziłaby sobie sama, i mimo, że naszego wężą mamy od małego, nie znaczy to, że nie rzuci się na nas stanowiąc potencjalne zagrożenie życia.
7. Jeśli brak nam wyobraźni, każdy z nas w młodości siłował się z bratem, kolegą zaciskając na szyji przeciwnika uścick rękami starając się go ''przydusić'' , nasz biceps ma dlugość 8-15 cm więc porownajmy to do siły maszyny do zabijania, która jest zbudowana praktycznie z samych mięśni. Dla lepszego wyobrażenia siły, pomyślmy, że siłujący sie z nami kolega zacieśnia swój uścisk na naszej szyji tylko 2 krotnie mocniej.
Hodowla dużych dusicieli wymaga ostrożności i posiadania odrobiny wyobraźni, podane przypadki zdażają sie żadko, jednak jednen taki przypadek wystarczy żeby nasza historia zakończyła się tragicznie.
Mam nadzieję, że podane motody będą dla każdego z nas zbędne.
Co o tym myślicie ?
Pozdrawiam,
Jakub
Artykuł Wizarda wzięty ze str. [link widoczny dla zalogowanych]
PS.proszę o podklejenie tematu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|